Teraz szykuję się do szkoły. Zapowiada się kolejny nudny dzień. Wyszłam z domu. Wtedy zadzwonił telefon.
-Halo?- zapytałam do słuchawki.
-Nie uwierzysz!- krzyknęła moja przyjaciółka.
-W, co?- odpowiedziałam bez większego zainteresowania.
-Przychodzi nowy! Za około 20 minut tu będzie!- piszczała.
-Zaraz będę- zainteresowałam się. Może będzie przystojny? Mną się na pewno nie zainteresuje, ale będzie ciekawy temat do rozmowy. Nie często mamy nowych. Ech te marzenia.
W końcu dotarłam do szkoły.
-No jesteś wreszcie- podeszła do mnie Margaret.
-I, co? Jest już?- zapytałam.
-Właśnie idzie. To chyba on-wskazała palcem na MEGA przystojnego chłopaka. Podkreślając MEGA. No i teraz wszystkie dziewczyny będą do niego wzdychać. Teraz to ja już mogę tylko o nim pomarzyć.
-Ale ciacho- usłyszałam gdzieś w tłumie. Westchnęłam i nie okazując zainteresowania udałam się na zajęcia. Niestety, ale tę lekcję miałam bez Margaret. Usiadłam w ławce i zdębiałam. Ten chłopak wszedł do klasy z Markiem. Z przerażeniem stwierdziłam, że tylko ja siedzę sama.
-Cześć. Czy mogę tu usiąść?- zapytał swoim głębokim głosem.
-Raczej nie masz wyboru- przesunęłam się tak aby mógł usiąść.
-Przy okazji się przedstawię. Jestem Kaspian- wyciągną do mnie dłoń.
-Anastazja- uścisnęłam ją.
-Uff. Ulżyło mi- zadziwiającą lekkością opadł na krzesło.
-Czemu?- zainteresowałam się.
-Bo nie tylko ja mam nietypowe imię- odsłonił swoje białe zęby w uśmiechu. Ja również się uśmiechnęłam. Całą lekcję pracowaliśmy w parach, więc mogliśmy się lepiej poznać. Niestety później zobaczyłam się z nim tylko w stołówce. A tam oczywiście musiałam poznać go z Margaret.
Po lekcjach poszłam do Margaret. Oczywiście, dlatego, że chciała poplotkować o Kasprianie. Stwierdziła, że jest mną zauroczony. Nie wiem czy jej wierzyć no, ale cóż...
Następnego dnia nie zdarzyło się nic niezwykłego. No może pomijając fakt, że Kaspian nie odstępował mnie na krok, a po lekcjach poprosił abym oprowadziła go po mieście. Było wspaniale. Nie wiem tylko czy to była randka, bo pod koniec mnie pocałował (tylko się Ana nie zarumień- dop.aut.). I co ja mam o tym myśleć? Jesteśmy parą czy nie jesteśmy? Nie wiem.
I następny dzień. Trzeci od przyjazdu Kaspiana. Wchodzę na teren szkoły. Kaspian pojawia się tuż obok mnie.
-Hej słońce- i całuje w policzek. Aha czyli jednak jesteśmy parą.
-Hej- uśmiechnęłam się do niego. Ruszyliśmy do klasy.
Jednak nie dane było nam długo upajać się szczęściem. Jakieś dwa tygodnie po tym jak ja i Kaspian zostaliśmy parą do szkoły przybyła Elissa. Wysoka dziewczyna o czerwono rudych włosach i brązowych oczach. Już pierwszego dnia zauważyłam jak przygląda się Kaspianowi. A on nic sobie z tego nie robił. Nie sądziłam, że tak szybko zaatakuje.
We wtorek po lekcjach byłam umówiona z Margaret. Miałyśmy iść na zakupy. Kaspian i tak miał razem z resztą chłopaków próbę (Kaspian gra w kapeli- dop. aut). Taką próbę to może sobie wsadzić gdzieś. Około 15.30, kiedy właśnie jego ,,próba’’ była w połowie dostałam od niego sms-a.
-Kaspian jest mój. Nie wiem czy Ci już powiedział, ale kochamy się bardzo. Nie przeszkadzaj nam. A tak na marginesie. Kapela wcale nie ma dzisiaj próby. Kaspian specjalnie to wymyślił abym mogła się z nim spotkać. Nie odzywaj się więcej do niego. I tak już nie zmienisz jego zdania. Elissa- nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Margaret bez słowa mnie przytuliła.
Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Moja mama, która dobrze zna smak porzucenia, ponieważ mój ojciec zostawił ją po tym jak powiedziała mu, że będą mieli mnie, pozwoliła zostać mi w domu. Kaspian próbował się do mnie dodzwonić jednak ja nie odbierałam. Po jego dwudziestym telefonie zadzwoniła do mnie Margaret.
-Halo?- zapytałam łamiącym się głosem.
-Ten idiota od rana się mnie dopytuje, co Ci jest. Odpowiadam mu, że jeszcze nie wiem, ale jak podejdzie po raz kolejny co mam mu powiedzieć?- w jej głosie usłyszałam wzburzenie.
-Że to nie jego sprawa- odpowiedziałam.
-Trzymaj się jakoś. Po szkole wpadnę do Ciebie z lekcjami- powiedziała.
-Dzięki. Kochana jesteś- podziękowałam jej.
-Muszę już kończyć. Pa- i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. Wiedziałam, że teraz zaczyna się trzecia od końca lekcja. Margaret przyszła do mnie, ale nie tylko z książkami i zeszytami. Przyniosła też wielką reklamówkę słodyczy.
-Hej- przytuliła mnie.
-Wejdź, bo zimno- ponagliłam ją.
-Witaj Margaret- przywitała się moja mama.
-Dzień dobry proszę pani. Czy ma pani mleko?- zapytała Marg.
-Tak, ale po co ci?- zapytała mama.
-Bo mam kakao- uśmiechnęła się. Jak dobrze, że kupiła. Mi się właśnie skończyło.
-Zaraz wam zrobię. Idźcie. Przyniosę wam- moja mama jest normalnie aniołem.
-I jak? Lepiej ci?- zapytała mnie Marg kiedy byłyśmy już u mnie w pokoju.
-Da się żyć- powiedziałam, a ona popatrzyła na mnie ze zwątpieniem.- No dobra masz rację. Strasznie boli- rozpłakałam się.
-Nie warto płakać za takim matołem- próbowała mnie pocieszyć. Jednak polepszyło mi się dopiero po kakale.
Niestety następnego dnia musiałam już iść do szkoły. Mama pozwoliła mi nie iść na pierwszą lekcję, a usprawiedliwiła mnie tym, że źle się czułam. Już z daleka dostrzegłam Kaspiana. Mając nadzieję, że mnie nie dogoni, przyśpieszyłam. I faktycznie udało mi się. Dopadł mnie dopiero po lekcjach, kiedy już oddaliłam się od szkoły.
-Ana poczekaj!- Ana- wołał za mną jednak ja nie zwalniałam tempa. Jednak, kiedy był już dostatecznie blisko złapał mnie za rękę i nie chciał mnie puścić.
-Zostaw mnie w spokoju- warknęłam.
-Najpierw wyjaśnij mi dlaczego wczoraj nie odbierałaś telefonu, a dzisiaj unikałaś mnie jak ognia- powiedział.
-Zapytaj swojej nowej dziewczyny- patrzyłam na niego zła.
-Nowej dziewczyny?- zdziwił się.
-Może mi powiesz, że Elissa wcale nie jest twoją nową dziunią?- zakpiłam.
-Bo nie jest- powiedział.
-Wysłała mi sms-a z twojego telefonu- powiedziałam, ale złość zaczęła się ze mnie ulatniać.
-Mówiłem ci przecież, że ktoś ukradł mi telefon. Oddał mi go dopiero wczoraj- wyjaśnił.
-Czyli to nie prawda?- zapytałam.
-Nie- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Kiedy oderwaliśmy się od siebie na jego ramieniu przysiadł czarny motyl. Mama kiedyś mi mówiła, że motyl oznacza wieczną miłość. Nie wiem tylko czy czarny symbolizuje to samo.
Opowiedziałam wam historię mojej miłości. Teraz muszę już iść. Jest mój wielki dzień. Zostaję żoną Kaspiana.
***********************************************************************************
Oto była miniaturka wolna.
Gabrysia M.
Wystąpili:
Miranda Cosgrove jako Anastazja
Avan Jogia jako Kaspian
Elizabeth Gillies jako Margaret