Dzisiejszy post z dedykacją dla Pauli K.
**********************************************************************************
Siedziałam na ganku
przed domem. Właśnie wróciłam z francuskiej Akademii Magii Beauxbatons.
Skończyłam niedawno piętnaście lat. Dlatego pierwszy tydzień wakacji spędziłam
u przyjaciółek we Francji, ale tydzień minął bardzo szybko i nadszedł czas aby
wrócić na wakacje do Hiszpanii czyli miejsca, w którym mieszkałam od jakichś 14
lat. Mieszkałam z ciocią Ann Wibston, która zajęła się mną po śmierci mamy.
Albo taty, bo o nim nie wiem nic. Wiem tylko, że mam po nim nazwisko.
-Camilo Dorcas Black! Dlaczego siedzisz na ganku zamiast
zaczekać w domu?- moja ciocia szła obładowana siatkami z zakupami.
-Nie mam klucza- przyznałam zawstydzona.
-Mogłam się tego po tobie spodziewać- ciocia podała mi klucz
i poleciła żebym otworzyła drzwi.
-O jakieś listy do ciebie- powiedziałam, kiedy weszłyśmy do
środka.
-Musiały zostać dostarczone po moim wyjściu. Pokaż Cami-
wyciągnęła rękę. Posłusznie podałam jej listy. Kiedy ciocia rzuciła okiem na
pierwszą kopertę, osunęła się na krzesło. Wzięła głęboki oddech.- Usiądź Cami.
Ten list jest dostarczony na moje nazwisko, ale powinnaś znać jego treść-
otworzyła kopertę i zaczęła czytać:
Londyn, 307.1995r.
Droga
Ann!
Na
pewno dostałaś już informację od prof. Dumeldora o reaktywacji ZF. Piszę nie
tylko po to aby namówić cię żebyś przyjechała i nam pomogła, ale też z powodu
Camili. To, że czternaście lat temu poprosiłem, abyś wyjechała z nią jak
najdalej od Londynu nie znaczy, że masz zatajać przed nią moje istnienie!
Dokładnie! Wiem, że moja córka wie o mnie tylko to, że ma moje nazwisko! Dobrze
wiesz, że nie zdradziłem Lily i Jamesa Voldemortowi, bo nigdy nie byłbym w
stanie zrobić czegoś takiego!!! Pomimo, że Voldemort odżył Cami będzie
bezpieczniejsza w Hogwarcie i ty dobrze o tym wiesz! Zresztą możesz mi odpisać,
że Dorcas też chciałaby, aby Cami była bezpieczna w Hiszpani gdzie Voldemort
jej nie może dopaść, ale nie możesz, bo dobrze wiesz, że Dorcas chciałaby żeby
Cami była ze mną! Rozumiem, że przez 14 lat przywiązałaś się do mojej córki,
ale na Boga nie odcinaj jej ode mnie!!! Bo podejrzewam, że wszystkie listy,
które wysyłałm jej od czasu, w którym zdobyłem jakąś sowę nie dotarły do Cami…
Liczę
na szybką odpowiedź!
Łapa
PS: Przekaż Cami, że ją kocham i nie ma chwili
bym nie myślał o niej…
Siedziałam jak
spetryfikowana. Mój ojciec pisał do mnie przez cały czas? A ja nic o tym nie
wiedziałam?
-Camilo. Bardzo mi przykro, ale taka jest prawda. Twój
ojciec to Syriusz Black niesłusznie uznawany za winnego śmierci Jamesa i Lily
Potterów. Pisał do ciebie przez cały czas, ale ja uważałam, że nie jesteś
gotowa się tego dowiedzieć. Ale prawda jest taka, że to ja nie byłam gotowa-
przyznała moja ciocia.
-Kiedy jedziemy do Londynu?- zapytałam.
-Nie, nie jedziemy. Tam jest niebezpiecznie…- jąkała się
ciocia.
-Mam to gdzieś!!! Tata chce żebym do niego przyjechała! Chce
żebym była z nim! I mam gdzieś to, że ty się nie zgadzasz! Równie dobrze mogę
do niego napisać, aby poprosił kogoś o zabranie mnie stąd!- zdenerwowana
krzyczałam co mi ślina na język przyniosła.
-Pakuję swoje rzeczy. Ty spakuj swoje. Jedziemy- ciocia
wstała od stołu.
Następnego dnia o
tej samej godzinie stałyśmy na Grimmauld Place pomiędzy domem nr11, a 13. Nie
musiałyśmy długo czekać, aż dom z nr 12 pojawił się między nimi. Podeszłyśmy do
drzwi, a ciocia zapukała.
-Harry kochaneczku otwórz, bo mam zajęte ręce!- usłyszałyśmy
zza drzwi. Po chwili w drzwiach rozległ się chrzęst zamka. W drzwiach pojawił
się wysoki chłopak na oko w moim wieku. Przypominał mi Jamesa Pottera, który
był na zdjęciu, które pokazała mi wczoraj ciocia, z moim tatą.
-Harry! Kto to?- usłyszałam inny głos. Tym razem bardziej
dziewczęcy. Zza pleców chłopaka wyłoniła się rudowłosa dziewczyna.
-Nie wiem Ginny- odparł chłopak nazwany Harrym.
-Mamo! Jakaś pani i dziewczyna przyszły- Ginny.
-Syriuszu…- znowu usłyszałam głos kobiety, ale tym razem
spokojniejszy, szepczący. Usłyszałam odsuwane krzesło. Z pomieszczenia-
prawdopodobnie kuchni- wyszedł wysoki mężczyzna, którego od razu rozpoznałam.
Pomimo, że nie wyglądał jak 14 lat temu nadal był bardzo przystojny. Puściłam
walizkę i podbiegłam do taty.
- Tato!- rzuciłam mu się na szyję.
- Camila…- tata westchnął z ulgą.
-Przypuszczam, że mogę wejść?- usłyszałam głos cioci.
Zupełnie zapomniałam, że ona też tu jest.
-Witaj Ann- pod nogami poczułam grunt. Tata postawił mnie na
ziemię tak żeby widzieć ciocię, ale mnie nie wypuszczał z objęć.
-Nic się nie zmieniłeś Syriuszu- stwierdziła ciocia.
-Harry, Ginny zamknijcie buzie, bo wam muchy wlecą-
usłyszałam ze schodów. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam dziewczynę o
burzy kasztanowych loków, a za nią trzech rudych chłopaków. Zeszli do nas.
-Twoja nowa dziewczyna Syriuszu?- zaśmiali się chłopcy,
którzy byli jak dwie krople wody.
-To jest Camila Black. Moja córka- przedstawił mnie tata.
Trójka, która właśnie się koło nas pojawiła otwarła buzię.
-Hermi, Ron, Fred, George zamknijcie buzie, bo wam muchy
wlecą- odparła Ginny przysłodzonym głosem.
- Zamknij się młoda- powiedział chłopak o imieniu… w każdym
razie jeden z bliźniaków.
-Wejdźcie do kuchni, bo zaraz przyjdzie Remus, a my tłoczymy
się w drzwiach. Ruszyłam z tatą. Ciocia szła za nami. Walizki bliźniacy
ustawili przy ścianie twierdząc, że potem zaniosę je do pokoi.
-Nie zostaniemy na długo- powiedziała ciocia. Stanęłam jak
wryta, a po sekundzie odwróciłam się na pięcie.
-Słucham?- zapytałam zdziwiona. Tata też się odwrócił
zdziwiony.
-Powiedziałam, że za niedługo wracamy do domu- powiedziała
ciocia patrząc mi w oczy.
-Pisałem ci przecież…- tata chciał coś powiedzieć, ale
ciocia mu przerwała.
-Nie obchodzi mnie co mi pisałeś. Zgodziłam się na to aby
Camila cię poznała, ale musi dokończyć edukację, a tu nie jest teraz
bezpiecznie- powiedziała ciotka.
-Pójdę do Hogwartu- odpowiedziałam jej.
-Camilo…- oburzyła się ciotka.
-Nie będziesz mi dłużej rozkazywać. Zresztą… Wzięłam z domu
wszystkie rzeczy- powiedziałam starając się panować nad Emocjami.
-W takim razie ja już jutro wracam do domu- ciotka
powiedziała oburzona.
-Tato?- odwróciłam się do taty całkowicie ignorując
zdenerwowaną ciotkę.
-Słucham Cami?- tata popatrzył na mnie.
-Głodna jestem- pokazałam białe zęby w uśmiechu.
-No to dobrze trafiłaś, bo właśnie będzie obiad- uśmiechnęła
się do mnie Ginny.- Tak przy okazji. Jestem Ginny- wyciągnęła do mnie rękę.
-Ja Camila, ale wszyscy mówią mi Cami- podałam jej rękę, a
ona pociągnęła mnie za nią tak, że padłam jej w ramiona.
-Już cię lubię- zaśmiała się dziewczyna.
-Gin, bo udusisz Kamilę- podszedł do nas Harry.- Ja mam na
imię Harry, to jest Hermiona- wskazał na dziewczynę, która niosła dzbanek z sokiem,
to Ron- przedstawił mi chłopaka, który stał tuż obok niego. A bliźniacy to Fred
i Gorge.
-Spokojnie. Po pewnym czasie zaczniesz ich rozróżniać-
uspokoiła mnie Hermiona.
Później już tylko
poznałam resztę osób. Tak minął mi cały dzień. Kiedy później leżałam w moim
łóżku w nowym pokoju. Wszedł do mnie tata.
-Śpisz już Cami?- zapytał mnie.
-Nie… Tato?
-Słucham skarbie?- podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka.
-Kocham Cię- powiedziałam.
-Ja też cię bardzo kocham. I twoja mama też bardzo cię kochała-
tata pocałował mnie w czoło.- A teraz już śpij.
***********************************************************************************
Podoba się?
**********************************************************************************
Siedziałam na ganku przed domem. Właśnie wróciłam z francuskiej Akademii Magii Beauxbatons. Skończyłam niedawno piętnaście lat. Dlatego pierwszy tydzień wakacji spędziłam u przyjaciółek we Francji, ale tydzień minął bardzo szybko i nadszedł czas aby wrócić na wakacje do Hiszpanii czyli miejsca, w którym mieszkałam od jakichś 14 lat. Mieszkałam z ciocią Ann Wibston, która zajęła się mną po śmierci mamy. Albo taty, bo o nim nie wiem nic. Wiem tylko, że mam po nim nazwisko.
***********************************************************************************
Podoba się?