"Są chwile, by działać, i takie,
kiedy należy pogodzić się z tym,
co przynosi los"
/Paulo Coelho/
/Paulo Coelho/
-Przed państwem Johanna Mason! Zwycięzca 71 Igrzysk
Głodowych!- słyszę głos Ceasara w oddali. Padam bezwładnie na ziemię. Nie ma
już nic. Wszystko jest czarne.
Siedzę na czymś, co
ma imitować tron. Oglądam Igrzyska znowu muszę widzieć okropną rzeźnię, w
której uczestniczyłam. W rogu telewizora widzę okienko ze swoją twarzą. Próbują
ujawnić moje emocje. Ale ja nie mam zamiaru ich nikomu pokazywać.
Zabili ich. Zabili
wszystkich. Zabrali całą moją rodzinę i zabili ją. Odebrali mi wszystko.
Rodzinę, życie, bezsenne noce. Zostałam sama. Muszę z tym żyć. Muszę być twarda
i pokazać, że nie robią nic, co mnie rani. Muszę udowodnić im, że jestem
silniejsza, że poradzę sobie sama.
-Nazywam się
Finnick- nade mną stoi jakiś facet.
-I, co z tego?- pytam.
-A to Annie- wskazuje na rudą dziewczynę stojącą obok niego.
Macha do mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. Pamiętam ją. Rok przede mną
uczestniczyła w igrzyskach. Trochę wtedy ze
świrowała.
-Fascynujące- syczę nadal patrząc przed siebie.
-Wydaje mi się, że nawet jeśli nasi trybuci są przeciwnikami
to my możemy rozmawiać jak normalni, cywilizowani ludzie- Finnik usadza się
obok mnie, a Annie siada obok niego.
-Nie widzę powodu- mówię usiłując ignorować natręta.
-Z nami zawsze możesz porozmawiać Joanno- słyszę słodki
głosik. W końcu zdziwiona odwracam głowę w ich stronę. To Annie się do mnie
odezwała.
-Dzięki za dobre chęci. Będę pamiętać- wstaję i odchodzę od
natrętnych rozmówców.
Nie możliwe!
Ćwiczyli tak długo! Byli dobrzy! Zbyt dobrzy! A oboje zginęli przy tym
cholernym Rogu Obfitości! Tłumaczyłam im! Wiedzieli, że będzie ciężko!
Rozumieli, że mają uciekać z pod Rogu jak najszybciej! A oboje zginęli. Po raz
kolejny nie moi trybuci zginęli!
-Teraz stoimy w przededniu trzeciego Ćwierćwiecza
Poskromienia — obwieszcza
prezydent,
a chłopczyk w bieli występuje naprzód i wyciąga przed siebie skrzynkę. Snow
unosi
wieko i widzimy rzędy pożółkłych, ułożonych pionowo kopert otwiera i odczytuje
jej treść- „W siedemdziesiątą piątą rocznicę, dla przypomnienia buntownikom, że
nawet najsilniejsi z nich nie mogą pokonać potęgi Kapitolu, trybuci obojga płci
zostaną wylosowani z puli dotychczasowych zwycięzców w dystryktach"- moje serce
zatrzymuje się na moment. Ja nie mogę wrócić na arenę. Po prostu nie mogę!
A jednak tam wracam. Będę walczyć o życie z innymi
Zwycięzcami, będzie trudniej ich zabić, trudniej pozbyć się starych znajomych. Trudniej
nie winić się za stratę sojuszników.
-Tak,
jestem wściekła, bo zrobiono mnie w konia. Po wygraniu Igrzysk miałam żyć w
spokoju aż do śmierci. A wy znów chcecie mnie zabić. Wiecie co? PI***OLIĆ TO!
PI***OLĘ WSZYSTKICH, KTÓRZY ZA TYM STOJĄ!- mam gdzieś, co mi za to zrobią. I tak
najprawdopodobniej nie wróciłabym z tych pieprzonych Igrzysk.
Przeżyłam.
Przeżyłam całe to gówno związane z rebelią. Przeżyłam i istnieję teraz w tworzącym
się na nowo państwie.
***
Drugi post napisany w jednym dniu…. Szaleję. Liczę na to, że odpowiada wam tak forma miniaturki. Wiem też, że jest nieco chaotyczna, ale niestety dzisiaj tak mam.
Mam nadzieję, że się podobna
i czekam na opinie w komentarzach.