Był upalny letni
dzień. Słońce prażyło z niewyobrażalną mocą tylko lekki wietrzyk powiewający
przyjemnie od strony plaży Long Island sprawiał, że dało się znieść upał. Za
plażą znajduje się las. A na nim ogromna polana, na której na pierwszy rzut oka
nie ma. Jednak jest to niewidoczne tylko dla zwykłych śmiertelników, ponieważ
na polanie położony jest Obóz Herosów. Ten obóz mogą zobaczyć tylko herosi,
bogowie i te wszystkie inne stworzenia znane z mitologii greckiej i rzymskiej.
Przyjrzyjmy się bliżej temu miejscu.
Annabeth staje w
przejściu do greckiego obozu. Wraca tu po raz kolejny. Kolejne wakacje spędzi z
przyjaciółmi i ukochanym chłopakiem. Obok niej staje Percy. Łapie dziewczynę za
rękę i uśmiecha się.
-Skończyliśmy studia. Mamy dyplomy. Jak myślisz, co teraz?-
zapytał patrząc na ukochaną dziewczynę, a zarazem przyjaciółkę.
-Nie wiem. Będziemy szukać pracy- blondynka wzdycha i
wchodzi na teren Obozu Herosów. W końcu jest w domu. Spędziła tu tyle lat.
Zaraz znowu zobaczy się z przyjaciółmi i przyrodnim rodzeństwem.
-Annabeth!- słyszy wołanie Piper. Po chwili ląduje w
ramionach przyjaciółki.- Tak bardzo się za tobą stęskniłam!- Annabeth czuje, że
zaczyna jej brakować powietrza.
-Piper….. puść….. mnie- dyszy ciężko. Córka Afrodyty
przerywa uścisk i spogląda na przyjaciółkę przepraszająco.
-Opowiadaj! Co u ciebie?- ciągnie córkę Ateny na ławeczkę
przy niepalącym się ognisku.- Albo zadam pytanie, które nurtuje mnie
najbardziej. Jak tam z tobą i Percym?- Piper McLean jako grupowa domku Afrodyty
zadała najważniejsze pytanie.
-A jak miałoby być? Jest dobrze. Jesteśmy razem- wzrusza
ramionami Annabeth.
-Annabeth. Ja się pytam o przyszłość- dziewczyna robi ruch
ręką jakby chciała pokazać coś, co jest bardzo daleko.
-Nie wiem Piper- blondynka wzdycha.- Tak właściwie to gdzie
on się podział? Był zaraz obok mnie- dziewczyna zaczyna się rozglądać w
poszukiwaniu swojego chłopaka.
-Oj tam. Gdzieś tu na pewno jest- córka Afrodyty macha
lekceważąco ręką. Po chwili przy dziewczynach rzeczywiście pojawia się Percy.
-Tak sobie pomyślałem, że może wybralibyśmy się dzisiaj na
randkę?- obejmuje swoją dziewczynę w pasie i przytula do siebie czule.
-Ale gdzie?- pyta Annabeth zdziwiona. Nie byli na randce
od…. Bardzo, bardzo dawna.
-To już jest tajemnica- chłopak uśmiecha się w swój
denerwujący, a zarazem uroczy sposób.
-Gdzie idziemy
Percy?- wśród ciemności było słychać głos Annabeth. -Najwyraźniej powiedziałeś
Piper, bo wiedziała, co na mnie włożyć. Dlaczego ja nie wiem?- narzekała córka
Ateny.
-Spokojnie. Idziemy na plażę- wzdycha chłopak. Annabeth nie
odpowiada. W sumie podoba jej się ta wyprawa. Ma obok siebie Percy’ego. Spędzą
razem wspaniały wieczór. Jeszcze nie wie, co zaplanował, ale i tak wie, że
będzie wspaniale.
-Już prawie jesteśmy. Zamknij oczy Ann- Percy prowadzi dziewczynę ostrożnie po plaży.
– Możesz otworzyć oczy.- Annabeth otworzyła oczy, a zaraz potem uśmiechnęła
się. Piknik przy świetle księżyca i morzu. Niby banalne, a jednak piękne i
romantyczne.
Usiedli na kocu i
rozmawiali, całowali się i śmiali. Było po prostu romantycznie.
-Ann mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę- Percy
uśmiechnął się tajemniczo trzymając Annabeth za rękę.
-Przypuszczam, że mam zamknąć oczy- Percy pokiwał głową, że
tak. Córka Ateny usiadła wygodniej i zamknęła oczy. Po chwili poczuła, że jej
chłopak położył coś na jej ręce. Otworzyła oczy i zauważyła, że na jej dłoni
spoczywa małe pudełeczko. Zaglądnęła do środka. Spojrzała na Percy’ego w
zdumieniu.
-Przeszliśmy już razem wiele. Chciałbym przeżyć z tobą
jeszcze więcej- uśmiechnął się szelmowsko, tak jak tylko on potrafi.
-Oczywiście, że tak- uśmiechnęła się, kiedy syn Posejdona
wsunął jej na palec pierścionek.- Kocham cię Glonomóżdżku!- Annabeth rzuciła
się w ramiona Percy’ego.
-Ja ciebie też Mądralińska- przytulił ją mocno do siebie i
cieszył się, że już nigdy nie będzie musiał jej puścić.
***
Nie trzeba mi mówić, że nawaliłam tą miniaturkę. Nie umiem sprawić żeby Percy był taki... no wiecie, wkurzający.
Ale mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Jeśli będzie ktoś dawał propozycje to poproszę na razie z HP, bo stęskniłam się za tamtymi paringami.
Gabrysia M.