poniedziałek, 26 stycznia 2015

"Musiał być samotny"- Leo.



     Jej ciało z łoskotem uderzyło o ziemię. Karmelowe loki rozsypały się na wszystkie strony, zasłaniając jej twarz. Czarne oczy utraciły wesołe ogniki, a twarz straciła swój kolor.
     Leo nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie stało. Dopiero, co uratował ją z jej osobistego więzienia- Ogygii, a teraz leży na ziemi bez życia. To okropne. Ludzkie (tytanie) życie jest takie kruche. Gdyby była maszyną mógłby ją spokojnie naprawić, a tak… ona odeszła. Nie pozostało mu już nic, o co mógłby walczyć... Co prawda… Miał przyjaciół, ale Kalipso była dla niego najważniejsza.
     Valdez postanowił wrócić do obozu. A tam odda się cudowności spędzania czasu ze swoimi maszynami, rodzeństwem i przyjaciółmi. Wsiadł na Festusa, zabierając ze sobą ciało Kalipso i wzniósł się cały czas mając w pamięci śmierć ukochanej.

     Było późne popołudnie, kiedy szóstka przyjaciół zobaczyła ogromnego spiżowego smoka. Od razu zrozumieli, że to Leo uratował Kalipso i wraca triumfując. Smok wylądował na brzegu łąki. Leo zsiadł z Festusa, ale musiał wziąć bezwładną Kalipso na ręce. Jason, Piper, Percy, Annabeth, Nico i Will podbiegli do Valdeza.
-Leo! Ty żyjesz!- chciała rzucić mu się na szyję.
-Coś się stało?- zapytał Percy zauważając smutną minę chłopaka. Valdez wskazał na martwe ciało ukochanej dziewczyny, (która ma jakieś tysiące lat- dop. Gabrysi). Will rzucił się na pomoc. Usiłował uratować Kalipso. Nie było wiadomo, co się dzieje.
 - Trzeba ją zanieść do Cherjona- oznajmiła Annabeth, która po wypadku w Tatarze jeszcze bardziej nienawidziła Kalipso, bowiem pamiętała klątwę, z którą musiała się zmierzyć w otchłani wiecznego potępienia potworów i stworów. Przyjaciele szybko zanieśli tytanidę do Wielkiego Domu, gdzie aktualnie przebywał centaur.
   Długo próbowano przywrócić do życia Kalipso. Jednak bez skutku. Kilka dni później odbył się pogrzeb.

    Wiele miesięcy później Leo nadal nie pogodził się ze stratą ukochanej. Jedyną pociechą były jego maszynowe dziewczyny, które tak bardzo przypominały córkę Atlasa. Jednego z wielu ponurych dni w życiu Leo, do obozu przybyła nowa heroska. Byłą niezwykle piękna. Chociaż w wyglądzie niezbyt przypominała Kalipso jednak charakter miała równie wybuchowy i nieprzewidywalny. Valdez od razu postanowił spróbować swoich sił. Była córką Ateny, więc miała na tyle inteligencji, aby nie pakować się w związek z wybuchowym chłopcem Hefajstosa.

Leo czuł się tak jak po śmierci Kalipso. Widocznie tak już miało zostać na zawsze. Musiał być samotny.

***
Hej !!!!
Witam wszystkich!
Dzisiejsza miniaturka jest z udziałem Absailer. Oddaję jej teraz głos:

Ej ale co ja mam pisać? Ej no nie zostawiaj mnie! No weź ;__; Zostawiła mnie ._. Ech… Daję nasz piękny dialog. Albo nie. Bo tak będzie fajniej xD Pewnie Gabi i tak go włoży… --A.
 
Nie, nie włoży, bo zostawiłam w szkole…. (A TO PECH! –A.) Geniusz ze mnie -_- . Ale spokojnie, zamieszczę go przy innej okazji. (COO?! NIEEEE! –A.) Tak, tak… Ja też cię kocham…(JA CIĘ NIE KOCHAM! BO MI ZDJĘCIE ZROBIŁAŚ ;-; --A.) Codzę z tą wariatką do klasy, pojmujecie?! –G.

SAMA JESTEŚ WARIATKĄ! – A.

 No dobrze. Bajka się wam na pewno podobała… Zapraszam na inne moje blogi (zakładka linki) Pierwszy blog potterowski jest Absailer.

Kochamy was:
 Gabrysia M. i Absailer (Angela)

 PS: Od A: Ja was nie znam, ale spoko XD