Nowy York, 18.08. 1999r.
Kochana rodzinko!
Mieliście rację. Blais to zwykły cham, który chce służącą i worek do bicia. Nie
chcę go widzieć nigdy więcej. Mam nadzieję, że mnie zaakceptujecie i
przyjmiecie z powrotem pod dach waszego domu. Jest mi wstyd, że tak mu
zaufałam, a wam wykrzyczałam, że nie rozumiecie pojęcia miłość. Proszę was.
Jeśli możecie odpiszcie jak najszybciej.
Ginny
obrzeża Londynu, 19.08.1999r.
Córeczko!
Nie mamy do
Ciebie żalu czy pretensji. Omamił Cię i to jest nasze zdanie. Bardzo się
cieszymy, że chcesz wrócić do domu. Twój pokój stoi nietknięty.
Oczekujemy Cię jutro. No
chyba, że zdążysz jeszcze dzisiaj.
Kochający Cię:
Rodzice
Ginny
odczytała list od rodziców i uśmiechnęła się smutno. Przyjęli ją. Nie wyrzekli się.
Wzięła spakowaną od dłuższego czasu walizkę i na stole położyła list
zaadresowany do Blais'a Zabini'ego. Wyszła przed dom i teleportowała się.
Niewiele ponad godzinę
później do tego samego domu wszedł Zabini.
-Ginny! Wróciłem!- po jego
ruchach i wymawianiu słów było widać, że jest upity. Zauważył list leżący na
stole. Otworzył.
19.08.1999r.
Blaise!
Odchodzę. Teraz zrozumiałam, że nigdy mnie nie kochałeś. Chciałeś mnie po
prostu wykorzystać. A ja dałam się zwieść. Zostawiłam wspaniałego chłopaka tylko,
dlatego, że poleciałam na twoje czułe słówka. Ale teraz już koniec. Nie mam
zamiaru być poniewierana. Rodzice przyjęli nie z powrotem. Wracam do domu i mam
nadzieję, że już nigdy cię nie będę musiała oglądać.
Ginny
Blaise w sekundzie otrzeźwiał.
-Odeszła- wyszeptał. Blaise uświadomił sobie, że nie wie
gdzie mieszka jej rodzina, gdzie ona teraz jest. Zrezygnowany opadł na krzesło.
***********************************************************************************
Puk! Puk! Puk!
-Już otwieram!- krzyknęła pani Weasley. Otworzyła drzwi i
zobaczyła swoją jedyną córkę. Ginny miała oczy zapuchnięte od płaczu, ale
uśmiechała się do niej.- Moje dziecko!- i nie czekając na odpowiedź wzięła ją w
ramiona.
-Cześć mamo- Ginny wtuliła się w ramiona matki jak mała
dziewczynka.
-Wejdź do środka, bo dzisiaj ulewa. Zmokłaś jak ruda kurka-
Ginny weszła do domu.- Siadaj. Właśnie robiłam obiad. Dzisiaj niedziela, więc
będzie sporo ludzi, ale twoje miejsce cały czas na ciebie czeka- pani Weasley
gadała jak najęta.
-Mamo?
-Słucham cię skarbie?- spojrzała na córkę.
-Czy on już wie, że wróciłam?- zapytała Ginny.
-Wie. Jak wszyscy, którzy tu mieszkają. Aktualnie remontuje
swój dom, wiec nocuje u nas- wyjaśniła pani Weasley obserwując reakcję swojego
najmłodszego dziecka. Ginny natomiast, kiedy to usłyszała zakrztusiła się
sokiem jej podanym.
-Ja, ja pójdę przebrać się z tych przemoczonych rzeczy- i
nie czekając na odpowiedź złapała walizkę i czmychnęła na górę. Przechodząc
obok pokoju swojego starszego brata usłyszała głosy. W tym ten, który tak
kochała.
-Myślicie, że już jest?- zapytał Harry.
-Nie wiem, ale co cię to interesuje? Czy to nie ty mówiłeś,
że ci na niej nie zależy?- usłyszała głos Rona.
-Zmieszałeś się!- wykrzyknęła Hermiona, jej bratowa.
-No dobra! Nadal ją kocham! Zadowoleni?- przyznał się Harry.
-Spoko stary. Ona na pewno też cię kochała i kocha dalej,
ale wiesz przecież, że Zabini ją oczarował różnymi miłymi słówkami- uspokoił go
Ron.
-Mam nadzieję, że masz rację.
-To dla niej?!- wykrzyknęła zdziwiona Hermiona.
-Tak. I mam nadzieję, że będę mógł jej to kiedyś dać.
-Chodźcie na dół. Zapytamy mamy czy Ginny już przyjechała-
usłyszała, że się podnoszą, więc cicho czmychnęła do swojego pokoju.
Po jakiś 10 minutach usłyszała wołanie swojej mamy.
-Obiad!!!- w sumie to Ginny była już gotowa. Bała się tylko
spotkania ze swoim byłym chłopakiem. Wzięła głęboki wdech i zeszła na dół.
-Cześ wszystkim- powiedziała nieśmiało.
-Jej rodzinka zwróciła twarze ku niej. Wszyscy bracia, tata,
Fleur, Hermi wyciągnęli ręce i przytulili Ginny. Harry stał na końcu tego
sznureczka. Ginny z nutką wahania przytuliła się do niego.
-Mam nadzieję, że wybaczysz mi mój błąd, bo ja cię nadal
bardzo kocham- szepnęła mu do ucha.
-Ja ciebie też bardzo kocham- odszepnął szczęśliwy Harry.
W lipcu kolejnego roku wzięli ślub, a w lutym
2001 roku urodził się ich pierwszy syn.
****************************10 lat po narodzinach
James'a****************************
Ginny i Harry Potterowie wraz z trójką dzieci:
10- letnim Jamesem Syriuszem, 9- letnim Albusem Severusem i 7-letnią Lily Luną
wyjechali na wakacje do Nowego Yorku.
-Ginny czy tobie też się wydaje, że ten pijak, który stara
się iść to Zabini?- zapytał Harry ostrożnie nie chcąc zranić żony, ponieważ
wiedział, że dla niej to był ciężki okres. Dla niego zresztą też.
-Tak. To on. I właśnie mnie zauważył- powiedziała Ginny.
-Lody!- wykrzyknęła Lily. Ginny kiwnęła głową na znak, żeby
on szedł z dziećmi na lody. Blaise podszedł do Ginny, że ona bez problemu czuła
okropny odór Zabiniego.
-Ginny?- zapytał niedowierzając.
-Dokładnie Zabini. Wódka, papierosy i kokaina nie wypaliły
jeszcze ci dziury w pamięci?
-Wróć do mnie! Ja się zmienię. Przyrzekam.
-Ile razy ja to już od ciebie słyszałam? Dlaczego mam
zostawić szczęśliwe życie i być z jakimś pijakiem? Twój czas miną jakieś 12 lat
temu- powiedziała Ginny. Zaświeciło słońce i jeden promień odbił się od
obrączki Ginny. Blaise dostrzegł ją w ułamku sekundy.
-Mężatka- szepnął. Do Ginny podbiegły jej dzieci. Harry
podążał za nimi.
-Mamo! Tata kupił mi loda czekoladowego- uśmiechnęła się
Lily.
-A ja mam pistacjowego- pochwalił się Albus.
-A ja limonkowego- zaczął James, ale jak to on nie umiał
przestać gadać.- A sobie tata wziął jagodowego i tobie też wziął jagodowego-
James poprawił okrągłe okulary.
-To dla ciebie- Harry podszedł do niej i podał jej loda.
-Pamiętasz Harry'ego prawda? A to są: James- wskazała na
swojego najstarszego syna- Albus- Albus uśmiechnął się do Zabiniego- a to Lily-
Lily pokazała swoje białe zęby i brak jednego siekacza.
-Ale ja myślałem...- zaczął Zabini, ale Ginny mu przerwała.
-Za błędy młodości płacimy po latach- powiedziała.
Potterowie pożegnali się z Blaisem, a potem odeszli zostawiając pijaka
samotnie.
***********************************************************************************
Cześć!
Czy odpowiada wam taki typ miniaturki? Wiem, że to nie do
końca Blinny, ale nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieją, że mi wybaczycie.
Gabrysia M.
NIE! NIE! NIE! CZEMU? CZEMU? CZEMU?
OdpowiedzUsuńNie odpowiada mi takie blinny.
Och moje biedne serce krwawi... .
Czemu ona mu nie strała się pomóc???
Och.... nie iem co powiedzieć..
A teraz przejdźmy do samego wykonania.
Jako tekst spoko , super i wgl, no biorąc pod uwagę, z ja Hinny ani Romione nie zbyt lubię ale miniaturka bardzo fajna.
Pozdrawiam i weny!
To jest raczej Garry :/ a nie Blinny, ale i tak wzruszające. Uważem jednak, że Gin powinna pomóc Zabiniemu znaleźć zonę i wygrzebać się z nałogu.
OdpowiedzUsuńCZAD CZAD MEGA HIPER!!!!!!!!!!!! NAJBARDZIEJ LUBIĘ
OdpowiedzUsuńHARRNNY!!!!!!!!!!