niedziela, 21 września 2014

,,Kocham Cię'- Camila Black.

Dzisiejszy post z dedykacją dla Pauli K.
**********************************************************************************
   Siedziałam na ganku przed domem. Właśnie wróciłam z francuskiej Akademii Magii Beauxbatons. Skończyłam niedawno piętnaście lat. Dlatego pierwszy tydzień wakacji spędziłam u przyjaciółek we Francji, ale tydzień minął bardzo szybko i nadszedł czas aby wrócić na wakacje do Hiszpanii czyli miejsca, w którym mieszkałam od jakichś 14 lat. Mieszkałam z ciocią Ann Wibston, która zajęła się mną po śmierci mamy. Albo taty, bo o nim nie wiem nic. Wiem tylko, że mam po nim nazwisko.
-Camilo Dorcas Black! Dlaczego siedzisz na ganku zamiast zaczekać w domu?- moja ciocia szła obładowana siatkami z zakupami.
-Nie mam klucza- przyznałam zawstydzona.
-Mogłam się tego po tobie spodziewać- ciocia podała mi klucz i poleciła żebym otworzyła drzwi.
-O jakieś listy do ciebie- powiedziałam, kiedy weszłyśmy do środka.
-Musiały zostać dostarczone po moim wyjściu. Pokaż Cami- wyciągnęła rękę. Posłusznie podałam jej listy. Kiedy ciocia rzuciła okiem na pierwszą kopertę, osunęła się na krzesło. Wzięła głęboki oddech.- Usiądź Cami. Ten list jest dostarczony na moje nazwisko, ale powinnaś znać jego treść- otworzyła kopertę i zaczęła czytać:

Londyn, 307.1995r.
Droga Ann!
   Na pewno dostałaś już informację od prof. Dumeldora o reaktywacji ZF. Piszę nie tylko po to aby namówić cię żebyś przyjechała i nam pomogła, ale też z powodu Camili. To, że czternaście lat temu poprosiłem, abyś wyjechała z nią jak najdalej od Londynu nie znaczy, że masz zatajać przed nią moje istnienie! Dokładnie! Wiem, że moja córka wie o mnie tylko to, że ma moje nazwisko! Dobrze wiesz, że nie zdradziłem Lily i Jamesa Voldemortowi, bo nigdy nie byłbym w stanie zrobić czegoś takiego!!! Pomimo, że Voldemort odżył Cami będzie bezpieczniejsza w Hogwarcie i ty dobrze o tym wiesz! Zresztą możesz mi odpisać, że Dorcas też chciałaby, aby Cami była bezpieczna w Hiszpani gdzie Voldemort jej nie może dopaść, ale nie możesz, bo dobrze wiesz, że Dorcas chciałaby żeby Cami była ze mną! Rozumiem, że przez 14 lat przywiązałaś się do mojej córki, ale na Boga nie odcinaj jej ode mnie!!! Bo podejrzewam, że wszystkie listy, które wysyłałm jej od czasu, w którym zdobyłem jakąś sowę nie dotarły do Cami…
   Liczę na szybką odpowiedź!
Łapa
PS: Przekaż Cami, że ją kocham i nie ma chwili bym nie myślał o niej…

   Siedziałam jak spetryfikowana. Mój ojciec pisał do mnie przez cały czas? A ja nic o tym nie wiedziałam?
-Camilo. Bardzo mi przykro, ale taka jest prawda. Twój ojciec to Syriusz Black niesłusznie uznawany za winnego śmierci Jamesa i Lily Potterów. Pisał do ciebie przez cały czas, ale ja uważałam, że nie jesteś gotowa się tego dowiedzieć. Ale prawda jest taka, że to ja nie byłam gotowa- przyznała moja ciocia.
-Kiedy jedziemy do Londynu?- zapytałam.
-Nie, nie jedziemy. Tam jest niebezpiecznie…- jąkała się ciocia.
-Mam to gdzieś!!! Tata chce żebym do niego przyjechała! Chce żebym była z nim! I mam gdzieś to, że ty się nie zgadzasz! Równie dobrze mogę do niego napisać, aby poprosił kogoś o zabranie mnie stąd!- zdenerwowana krzyczałam co mi ślina na język przyniosła.
-Pakuję swoje rzeczy. Ty spakuj swoje. Jedziemy- ciocia wstała od stołu.
   Następnego dnia o tej samej godzinie stałyśmy na Grimmauld Place pomiędzy domem nr11, a 13. Nie musiałyśmy długo czekać, aż dom z nr 12 pojawił się między nimi. Podeszłyśmy do drzwi, a ciocia zapukała.
-Harry kochaneczku otwórz, bo mam zajęte ręce!- usłyszałyśmy zza drzwi. Po chwili w drzwiach rozległ się chrzęst zamka. W drzwiach pojawił się wysoki chłopak na oko w moim wieku. Przypominał mi Jamesa Pottera, który był na zdjęciu, które pokazała mi wczoraj ciocia, z moim tatą.
-Harry! Kto to?- usłyszałam inny głos. Tym razem bardziej dziewczęcy. Zza pleców chłopaka wyłoniła się rudowłosa dziewczyna.
-Nie wiem Ginny- odparł chłopak nazwany Harrym.
-Mamo! Jakaś pani i dziewczyna przyszły- Ginny.
-Syriuszu…- znowu usłyszałam głos kobiety, ale tym razem spokojniejszy, szepczący. Usłyszałam odsuwane krzesło. Z pomieszczenia- prawdopodobnie kuchni- wyszedł wysoki mężczyzna, którego od razu rozpoznałam. Pomimo, że nie wyglądał jak 14 lat temu nadal był bardzo przystojny. Puściłam walizkę i podbiegłam do taty.
- Tato!- rzuciłam mu się na szyję.
- Camila…- tata westchnął z ulgą.
-Przypuszczam, że mogę wejść?- usłyszałam głos cioci. Zupełnie zapomniałam, że ona też tu jest.
-Witaj Ann- pod nogami poczułam grunt. Tata postawił mnie na ziemię tak żeby widzieć ciocię, ale mnie nie wypuszczał z objęć.
-Nic się nie zmieniłeś Syriuszu- stwierdziła ciocia.
-Harry, Ginny zamknijcie buzie, bo wam muchy wlecą- usłyszałam ze schodów. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam dziewczynę o burzy kasztanowych loków, a za nią trzech rudych chłopaków. Zeszli do nas.
-Twoja nowa dziewczyna Syriuszu?- zaśmiali się chłopcy, którzy byli jak dwie krople wody.
-To jest Camila Black. Moja córka- przedstawił mnie tata. Trójka, która właśnie się koło nas pojawiła otwarła buzię.
-Hermi, Ron, Fred, George zamknijcie buzie, bo wam muchy wlecą- odparła Ginny przysłodzonym głosem.
- Zamknij się młoda- powiedział chłopak o imieniu… w każdym razie jeden z bliźniaków.
-Wejdźcie do kuchni, bo zaraz przyjdzie Remus, a my tłoczymy się w drzwiach. Ruszyłam z tatą. Ciocia szła za nami. Walizki bliźniacy ustawili przy ścianie twierdząc, że potem zaniosę je do pokoi.
-Nie zostaniemy na długo- powiedziała ciocia. Stanęłam jak wryta, a po sekundzie odwróciłam się na pięcie.
-Słucham?- zapytałam zdziwiona. Tata też się odwrócił zdziwiony.
-Powiedziałam, że za niedługo wracamy do domu- powiedziała ciocia patrząc mi w oczy.
-Pisałem ci przecież…- tata chciał coś powiedzieć, ale ciocia mu przerwała.
-Nie obchodzi mnie co mi pisałeś. Zgodziłam się na to aby Camila cię poznała, ale musi dokończyć edukację, a tu nie jest teraz bezpiecznie- powiedziała ciotka.
-Pójdę do Hogwartu- odpowiedziałam jej.
-Camilo…- oburzyła się ciotka.
-Nie będziesz mi dłużej rozkazywać. Zresztą… Wzięłam z domu wszystkie rzeczy- powiedziałam starając się panować nad Emocjami.
-W takim razie ja już jutro wracam do domu- ciotka powiedziała oburzona.
-Tato?- odwróciłam się do taty całkowicie ignorując zdenerwowaną ciotkę.
-Słucham Cami?- tata popatrzył na mnie.
-Głodna jestem- pokazałam białe zęby w uśmiechu.
-No to dobrze trafiłaś, bo właśnie będzie obiad- uśmiechnęła się do mnie Ginny.- Tak przy okazji. Jestem Ginny- wyciągnęła do mnie rękę.
-Ja Camila, ale wszyscy mówią mi Cami- podałam jej rękę, a ona pociągnęła mnie za nią tak, że padłam jej w ramiona.
-Już cię lubię- zaśmiała się dziewczyna.
-Gin, bo udusisz Kamilę- podszedł do nas Harry.- Ja mam na imię Harry, to jest Hermiona- wskazał na dziewczynę, która niosła dzbanek z sokiem, to Ron- przedstawił mi chłopaka, który stał tuż obok niego. A bliźniacy to Fred i Gorge.
-Spokojnie. Po pewnym czasie zaczniesz ich rozróżniać- uspokoiła mnie Hermiona.
   Później już tylko poznałam resztę osób. Tak minął mi cały dzień. Kiedy później leżałam w moim łóżku w nowym pokoju. Wszedł do mnie tata.
-Śpisz już Cami?- zapytał mnie.
-Nie… Tato?
-Słucham skarbie?- podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka.
-Kocham Cię- powiedziałam.
-Ja też cię bardzo kocham. I twoja mama też bardzo cię kochała- tata pocałował mnie w czoło.- A teraz już śpij.
***********************************************************************************
Podoba się?

piątek, 12 września 2014

Przyjaciółka, przyjaciela- Doriusz.



   Ja, Rogacz, Lunio i Glizdek siedzieliśmy na uczcie rozpoczynającej rok szkolny. Wszyscy pierwszoroczni zostali już przydzieleni, ale oczywiście dyrcio musi powiedzieć coś od siebie.
-Moi kochani uczniowie. Zaczynamy kolejny rok szkolny! Pełen nowych zaklęć i eliksirów…
-I żartów Huncwotów!!!- krzyknąłem.
-Dokładnie panie Black, nikt nie myśli, że będzie inaczej- uśmiechnął się drops.- Jednak czwarta klasa do czegoś zobowiązuje, nieprawdaż?- mrugnął do nas.- Jednak skoro rozmawiamy o czwartej klasie chciałbym przedstawić wam nową uczennicę, która dołączy do czwartej klasy i zaraz dowiemy się do jakiego domu. Zapraszamy pannę Dorcas Meadowes- do Sali weszła wysoka dziewczyna o włosach czarnych jak kruk. Bardzo opalona, szła dumnie i pewnie. Zupełnie jak James, tylko z tą różnicą, że on jest facetem, a ona piękną dziewczyną. Dorcas usiadła na stołku, a McGonagall założyła jej tiarę na głowę.
-GRYFFINDOR!!!- jak cudownie. Dziewczyna pokierowała się do naszego stołu, ale co dziwne idzie w stronę moją i Rogacza…
-James!!!- Dorcas rzuciła mu się na szyję.\
-Ciebie też miło widzieć Czarna- on też się do niej przytulił. Dziewczyna wepchała się między mnie, a Jamesa. Na stole pojawiło się jedzenie, a ja siedziałem jak spetryfikowany.
-Już nie mogę się doczekać aż zaczną się lekcje. Moja mama mnie uczyła jak byliśmy w Afryce, ale totalnie nie miała pomysłu jak wbić mi to wszystko do głowy. Mam nadzieję, że w końcu dowiem się czegoś więcej- zaczęła szczebiotać.
-Dorcas...- zaczął jamek.
-…co?- dziewczyna przerwała gadaninę.
-Mogę ci przedstawić moich kolegów?- Rogacz chyba zna ją bardzo dobrze, bo nie czekał, aż znowu zacznie gadać.- To jest Remus- przedstawił Lunia.
-Dla przyjaciół Lunatyk- Remus podał jej rękę.
-A to Peter- Rogacz wskazał Gwizdka.
-Chłopaki mówią do mnie Glizdogon- Peter również podał jej rękę.
-No i na koniec, Syriusz, który jest dla mnie jak brat- Dorcas odwróciła się do mnie. O Jezu, jej niebieskie oczy są… cudowne. Rogacz mnie wyśmieje jak mu powiem, że chyba się zakochałem.
-A mi mówią Łapa- podałem jej rękę, a dziewczyna patrząc mi w oczy przytuliła mnie.
-Ty nie siedzisz po drugiej stronie stołu, więc mogę przywitać cię taj jak mam w zwyczaju- powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Kiedy odsunęła się ode mnie zauważyłem, że jest zarumieniona.- Używasz bardzo ładnych perfum- powiedziała. I to mnie położyło na kolana. To chyba pierwsza dziewczyna, która tak odważnie komentuje mnie… Jak w transie patrzyliśmy sobie w oczy.
-Budzimy się!- Rogacz pstrykał nam ręką przed nosami.- Dorcas! Twój ojciec będzie wściekły jak się dowie, że zakochałaś się pierwszego dnia szkoły!
-A czy on musi wiedzieć?- Dorcas nie przerywała naszego wpatrywania się sobie w oczy.
-To już nie montuje ci kamery w ubraniach, kiedy żegnacie się na dłużej?- zapytał Rogacz.
-Kamera!- Dorcas podskoczyła, zarumieniła się i odwróciła się do mnie bokiem.- Skoro jesteście przyjaciółmi Jamesa to możecie się do mnie zwracać tak jak on, czyli Czarna.
-A, o co chodzi z tą kamerą?- zapytałem ciekawy.
-Mój tata montuje kamery w moich ciuchach żeby kontrolować każdy mój ruch…
-Rogacz? Myślisz o tym, co ja?- zapytałem.
-Już dawno chciałem to zrobić- uśmiechnął się.
   A potem oglądaliśmy jak kamera rozpadała się na miliony kawałeczków.
Dorcas natomiast podziękowała mi w bardzo przyjemny sposób. 
***********************************************************************************
Całowali się trzydzieści minut po poznaniu....
Czegoś takiego to jeszcze nie widziałam...
Gabrysia M.