piątek, 21 marca 2014

Kochać, a nienawidzić to duża różnica- Jilly

   Pewna rudowłosa piękność przemierzała szkolne korytarze. Szkoły magicznej oczywiście. Bardzo się śpieszyła, ponieważ widziała jakąś sowę, która lądowała na oknie jej dormitorium. Jej przyjaciółek też nie było w dormitorium, a nie chciała, aby sowa czekała. To mogło być coś ważnego.
   Wpadła do dormitorium i od razu podbiegła do okna i otworzyła je i wpuściła sowę.
-Z Pottera to jest matoł. Zamiast podejść pisze list- powiedziała Lily i zarumieniła się. W wakacje zrozumiała, że Potter to jest całkiem fajny gość. I niestety nie miała odwagi mu tego powiedzieć.

Hogwart, 3.10. 1977r.
Najukochańsza Lileńko!(Lily zarumieniła się)
   Chciałem przeprosić Cię za to, że przez tyle lat nękałem Cię prośbami o randkę i nie przyjmowałem odmowy. Może to by coś zmieniło. A tak...
  Pewnie zastanawiasz się dlaczego piszę ten list. I tak masz rację. Jestem matołem. Prościej jest podejść i powiedzieć o co chodzi, ale ja muszę Ci to powiedzieć. A gdybyśmy rozmawiali nie pozwoliłabyś mi na to. Tak bardzo Cię KOCHAM!!! Niesamowicie! Jesteś moją gwiazdą na niebie i mam nadzieję, że zaświecisz dla kogoś tak jak świecisz dla mnie. Tak dobrze zrozumiałaś. Nie mam zamiaru już więcej przeszkadzać Ci w szukaniu szczęścia. Pewnie teraz myślisz: ,,Mówił, że będzie o mnie walczył do końca swojego tchnienia''. Nie mylisz się. Walczę do ostatniego tchnienia. Huncwoci i dziewczyny dostali taki wspólny list. Do Ciebie piszę indywidualny ponieważ to co tu napisałem jest tylko dla Ciebie.
   Proszę tylko, abyś czasem o mnie wspomniała:
Po wieki twój:
James Potter vel Rogacz
PS: Jeśli nie chcecie zrobić okropnej sensacji na Astronomii wcześniej pójdźcie na wieżę.Nie wiem kiedy przeczytacie list. Mam nadzieję, że zdążycie. Powodzenia!

   Lily podczas czytania listu rozpłakała się. Teraz łzy leciały strumieniem. Tak dobrze ją znał.
-JESTEM IDIOTKĄ!!!- krzyknęła na całe gardło i nie zwlekając pobiegła do wieży Astronomicznej.
   Tam czekała już reszta.
-To wszystko moja wina. Wszystko moja wina- powtarzała kiedy pokonywali ostatnie schody.
-To on stracił wiarę w siebie, a nie ty, więc się w końcu zamknij! Może jeszcze zdążymy- zdenerwował się Syriusz.- Gotowi? Widok może być nieprzyjemny- powiedział, a wszyscy pokiwali głowami. Weszli. Widok był rzeczywiście wstrętny. Syriusz szybko odciął linkę, a James bezwładnie opadł na ziemię. Lily w tym samym czasie szybko wezwała dyrektora.
-I c-co?- zapytała Ann.
-Mam wrażenie, że czuję puls- powiedział Remus i jak na przyjaciela przystało zaczął robić mu sztuczne oddychanie.Po pewnej chwili przyszedł dyrektor. Podszedł do Jamesa i sprawdził puls. Remus nadal uparcie robił sztuczne oddychanie. Dumbeldor pokiwał głową.
   Tak zakończyła się historia Jamesa Pottera. Lily nie mogła znieść myśli, że to przez nią James się zabił. Kilka dni po jego pogrzebie wskoczyła do lodowatej wody. Zmarła na miejscu.
***********************************************************************************
Takie Jilly nie Jilly. Wiem, że spodziewaliście się jakiejś mocno przesłodzonej miniaturki, ale nie. Tragedia też musi być...
Gabrysia M.

piątek, 14 marca 2014

Bo kocham nie zawsze oznacza początek- Doriusz.

  Cześć!
Przybywam z nową miniaturką, którą pisałam w szkole. I tak jak jest w planie o Dorcas i Syriuszu.
Miłej lektury:
 ************************************************************************************
    Kochać kogoś, kto jest nie dostępny. Czas spędza za swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Znacie to uczucie? Ja niestety tak. Miłością mojego życia jest Syriusz Black. Kiedyś byliśmy parą, ale rozstaliśmy się, bo nie sądziłam, że możemy być razem. No może bardziej chodziło o to, że nie wierzyłam, że ktoś taki jak on może kochać kogoś takiego jak ja.
   To smutne, bo ja go bardzo kocham.Nie wiem czy on mnie też. Chciałabym, aby siedział teraz obok mnie, ale czy to możliwe skoro ja jestem teraz w pracy, a on na egzaminie na Aurora? Chyba raczej nie.
   W prawdzie jesteśmy przyjaciółmi, ale to mi nie wystarcza... Właśnie mija trzeci rok, od kiedy skończyliśmy szkołę i drugi od czasu rozstania się z Syriuszem. W tedy wszystko wyglądało inaczej. Oho! Właśnie tu biegną! Syriusz i James. Zawsze nierozłączni.
-I jak wam poszło?- zapytałam.
-Zdałem!- cieszył się James.- Możemy wracać do domu, więc ja biegnę do Munga dowiedzieć się jak poszło Lily!
-To potem do was wpadnę!- krzyknęłam obawiając się, że mnie nie usłyszy.
-Dobra- pomachał nam na pożegnanie i zniknął, a ja zostałam sama z Syriuszem.
-A tobie jak poszło?- starłam się zostać przy pierwszym temacie. Nie przebywaliśmy sami od czasu zerwania.
-Też dobrze- powiedział i zastanowił się, co powiedzieć.
-To ja już pójdę- powiedziałam z zamiarem wyjścia z budynku. I udało się, ale na zewnątrz mnie dogonił.
-Czekaj!- zawołał mnie.
-Wybacz, ale się śpieszę- już prawie się udało. Prawie uciekłam. Kilka sekund i prze teleportowałbym się pod dom.
-Stój! Musimy porozmawiać- złapał mnie za rękę.
-O, czym niby?- udałam zdziwioną.
-O nas- zaczął.- Od kiedy rozstaliśmy się unikasz mnie! Ja nawet nie wiem, dlaczego mnie zostawiłaś!- zbulwersował się. Poczułam jak moje policzki rumienią się ze wstydu.- Powiesz mi, dlaczego?- zapytał uspokajając się.
-Ja... Nie wiem- czułam ogromny wstyd. Nie wiedziałam nawet, dlaczego go zostawiłam. Zawsze powtarzałam ,,Zrobiłam to'' i nigdy nie zastanowiłam się dlaczego.
-To, dlaczego odeszłaś?- jego mina była przerażająco smutna. Poczułam ból w klatce piersiowej. Myślałam tylko o sobie. Nie pomyślałam jak on się poczuje. Co on myśli o tym abyśmy porzucili to co było.
-Nie sądziłam, że będziemy dobrą parą- powiedziałam zastanawiając się czy odpowiednio dobrałam słowa.
-Co?- o mały włos się nie zakrztusił.- Nie wierzę. I to, dlatego mnie zostawiłaś? Myśląc, że nie będziemy dobrą parą? A pomyślałaś, chociaż co ja czuję?- zezłościł się.
-Przepraszam- powiedziałam szczerze i tak jak dzieci, kiedy czują ogromny wstyd opuściłam głowę.
-Cały czas cię kochałem głuptasku- złożył mały pocałunek na moich ustach nie czekając na moją reakcję.
-Ja też cię kocham- powiedziałam, a on przytulił mnie tak jak by bał się, że zaraz znowu mu ucieknę. Tak przytuleni spacerowaliśmy po mieście.
************************************************************************************
Nikt nie mówił, że będzie to jakaś szalona długość:
Gabrysia M.

czwartek, 13 marca 2014

Na początku najciekawiej- Dramione.

 Hej!
Mam Dramione. Temat tenbył zaproponowany przez Paullę K. więc jej go dedykuję.
Miłego czytania:
 **********************************************************************************
   -Myśli, że skoro jest ,,czystej krwi'' to wszystko mu wolno? Idiota!- Hermiona ciągnąc za ręce Rona i Harrego przemierzała korytarze szkoły w poszukiwaniu swojej walizki. To właśnie dziś mieli wyjechać ze szkoły po raz ostatni. Właśnie teraz kończyli siódmą klasę. A Malfoy postanowił wyciąć kawał Hermionie i schował gdieś jej walizkę z wszystkimi rzeczami.
-Herm czekaj! Harry sprawdzi na mapie gdzie jest Malfoy- Ron wykazał się niezwykłą inteligencją.
-No dobra, ale szybko- niecierpliwiła się Hermiona.
-Malfoy i jego goryle szybko przemieszczają się do WS- powiedział Potter.
-Dziękuję- powiedziała panna Granger i już jej nie było. Bardzo szybko biegła do WS. Miała nadzieję, że dogoni Draco i na pożegnanie złamie mu nos.
-UUU czyżby pani Prefekt nas szukała?- Draco zaśmiał się szyderczo.
-Malfoy dupku, co zrobiłeś z moją walizką?!- pomimo próby opanowania się nie dała rady.- Gdzie???- wściekła się. Przymierzyła się do uderzenia.
-Hermi nie! Spójrz oddał ją!- przez korytarze pędzili jej przyjaciele z Ginny na czele. Ruda Wesley ciągnęła walizkę Hermiony.
-To żart?- zdziwiła się Hermiona.
-Sprawdziliśmy. Nie jest przerobiona- powiedział Ron.
-Ronnie!!!- gdzieś przed budynkiem rozległo się wołanie. Lavren dziewczyna Rona czekała na nich przed wyjściem i niecierpliwiła się.
-Już idziemy skarbie!- powiedział Ron.- Chodźcie już- ponaglił swoich przyjaciół.
-Poszczęściło ci się Malfoy- powiedziała na odchodne Hermiona. Nie wiedziała, że Draco odprowadza ją tęsknym wzrokiem.
   To było prawie pół roku temu. Teraz Hermiona zaczyna pracę w Ministerstwie Magii w dziale Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Ron i Harry udają się do działu aurorów. Ron świeżo ożeniony z Lavren prezentował się świetnie.
-Powodzenia Hermi- powiedział i przytulił ją.
-Lav nie będzie zazdrosna jak dowie się, że przytulałeś inną kobietę?- zaśmiała się Hermi.
-No, co ty. Ona wie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi- uśmiechnął się Ron.
-Ja też wam życzę powodzenia. W końcu zaczynacie trzyletni kurs- uśmiechnęła się do nich.- Czy Ginny pisała?- zapytała jeszcze. Ostatnie dni spędziła z rodzicami na kompletnym odludziu.
-Nie, ale mam nadzieję, że napisze szybko. Stęskniłem się za nią- powiedział Harry i ciągnąc za sobą Rona udał się do działu aurorów. Hermiona natomiast weszła do gabinetu swojej przełożonej uprzedzając to pukaniem.
-Witam panno Granger- powiedziała kobieta o bardzo miłym wyglądzie.
-Dzień dobry proszę pani-powiedziała Hermiona.
- Dzieli pani gabinet z Marleną Wionte. To tu obok- pokazała drzwi. W razie problemu poproś o pomoć Marlenę, a jeśli ona nie będzie umiała ci pomóc, ponieważ sama jest tu dopiero od roku przyjdź do mnie- Hermiona po wysłuchaniu szefowej poszła do wskazanego pomieszczenia.
-Cześć! Jestem Hermiona- wyciągnęła rękę do młodej kobiety siedzącej przy biurku.
-Ja mam na imię Marlena- podała rękę Hermie.- Nareszcie ktoś, kto pomoże. Sama już nie wyrabiam- dziewczyna uśmiechnęła się.- To jest twoje biurko. Czasem któryś ze szkolących się aurorów przychodzi po jakieś papiery. One są na tej szafce w odpowiednich teczkach- zaczęła wyjaśniać.- To jest nasza szafka- wskazała na średniej wielkości szafę.-mamy tam kawę herbatę, kubki i inne rzeczy- uśmiechnęła się.
-Ok. A mogę zacząć pracę. Jakoś tak dziwnie się czuję jak nic nie robię- powiedziała Hermiona, a jej nowa koleżanka zaśmiała się.
-Jasne. Masz tu przypadek faceta, który chciał zaklęciem odrąbać głowę swojemu byłemu przyjacielowi- podała jej teczkę.- Lubię papierkową robotę. Zwłaścza jeśli wypełniam ją dla aurorów- przyznała Marlena.
-Dlaczego?- zdziwiła się Granger.
-Dlatego, że zawsze przysyłają jakiegoś młodziaka, który jeszcze nie wie gdzie, co jest- uśmiechnęła się zapewne przypominając sobie jakąś śmieszną sytuację.
-Aha- powiedziała Hermiona. Zabrała się do pracy. Przypadek rzeczywiście był ciekawy. Facet miał chyba coś nie tak z głową. Chciał zaklęciem rąbania odciąć głowę swojemu byłemu przyjacielowi, bo ten zabrał najcenniejszą rzecz z jego domu. Na szczęście aurorzy w porę zareagowali i nie stało się nic złego, ale papierkową robotę trzeba odwalić.
   Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
***********************************************************************************
Draco szybko przemierzał korytarze Ministerstwa. Ich nauczyciel poprosił o jakieś papiery z działu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Zapukał.
-Proszę- rozległo się za drzwiami. Serce podskoczyło mu do gardła. To był głos Hermiony Granger. Najpiękniejszej dziewczyny, jaką znał. Ogarnął się i wszedł.
-Pan Mirtior prosi o teczkę z przypadkami morderstw z zawiści-- Daco starał się, aby w jego głosie nie było słychać drżenia. Hermiona podniosła się. Podeszła do szafki i zaczęła szukać odpowiedniego segregatora. Draco w myślach stwierdził, że bardo seksownie wygląda.
-Proszę- podała mu czerwony segregator.
-Dziękuję- powiedział i wyszedł. Kiedy wracał do sali kursu na Aurora przeklinał siebie za popadanie w fantazje.
***********************************************************************************
Kiedy Draco wyszedł Hermiona odetchnęła z ulgą. Ciężko było jej się przed sobą przyznać, ale Malfoy zaczął jej się podobać...
   Późnym popołudniem rozpadało się. Hermiona przeklinała się w duchu za to, że nie wzięła parasolki. Musiała jeszcze udać się do sklepu, a naprawdę nie miała ochoty moknąć.
-Hermiona! Hermiona! Czekaj!- usłyszała za plecami. To Draco ją wołał. Dziwiło ją to, że wogule zna jej imię. Obróciła się i nie zdążyła zareagować, bo Draco ją pocałował.
***********************************************************************************
Jeju. Ten temat strasznie mi się spodobał i się rozpisałam. Mam nadzieję, że się podoba :).
Gabrysia M.

środa, 12 marca 2014

Hej!

Jestem przekonana, że przybywacie z bloga Kiedy Hunce rządziły Hogwartem. A jeśli nie, to też fajnie. Będę tutaj pisała miniaturki, które mam nadzieję, że się wam spodobają. Możecie dawać mi swoje pomysły, a ja postaram się je wykorzystać.
Gabrysia M.